W naszym przedpokoju mieszka sobie potwór szatniarz. Przedpokój jest za mały na szafę, więc wymyśliłam ściennego stwora, który zamiast zębów ma wieszaki. Wyłania się ze sterty namalowanych ubrań, żeby zakamuflować bałagan, który na pewno zagości w tym małym pomieszczeniu. Jak to się wszystko razem zmiksuje tzn bałagan na podłodze plus ten namalowany to będzie artystyczny nieład. No bo po co się w ogóle martwić bałaganem? 😉
Pomysł na potwora powstał w drodze na tegoroczne wakacje. Pierwszy szkic nie był zbyt urodziwy 😉 Potem powstała wersja komputerowa.
Następnie wydrukowałam projekt na kilkunastu stronach A4 tak żeby skala była 1:1 i zostawiłam na kilka tygodni. Nie licząc pomocy dzieciom przy malowaniu murali w ich pokojach, ostatnio malowałam na ścianie 10 lat temu, więc trochę się obawiałam jak mi pójdzie. W wersji oficjalnej nie miałam czasu się do tego zabrać 😉
Jak już się zabrałam, to poczułam, że malowanie po ścianach, to jest to co lubię robić najbardziej! Wycieranie rąk z farby o spodnie, ubabrane buty, a czasem nawet włosy to super frajda. Poza tym malowanie czegoś tak dużego nie wymaga okularów 🙂
Zajęło mi to 7 dni po 5 godzin i ani trochę się nie nudziłam. Po drodze zgubiłam gdzieś potworowi uszy i dorysowałam sporo w dolnej części muralu już bez żadnych projektów. A tak to wyglądało po kolei.
Na zakończenie potwór dostał 6 zębów, oraz kilkanaście guzików, na których wiele da się powiesić. Potwór pracuje już dzielnie od tygodnia i pewnie zaczął odliczać czas do lata, bo jak śnieg spadł to dzieciaki obłożyły go dodatkowo mokrymi spodniami i rękawiczkami;-)
Tu przeczytacie u muralach w pokojach moich dzieciaków: