Bovec, Słowenia – to miejsce nazywają europejską Nową Zelandią Południową. Miejsce, w którym się zakochałam 😉
Po pierwsze jest tam bardzo pięknie, a po drugie można spróbować wielu sportów ekstremalnych. Poza tym jedzenie jest przepyszne, bo jest to rejon produkcji sera i miodu, oraz jest bardzo blisko do jeszcze pyszniejszych Włoszech.
Jeździliśmy na zipline i pływaliśmy pontonem w rwącej rzece, ale najbardziej ekstremalna była darmowa atrakcja – skok do lodowatej wody! 🙂
W tej okolicy, ma swój początek główna rzeka Słowenii – Soca. Jej tempertura w lecie to średnio 12 stopni. Przekroczenie tak zimnej rzeki to wyzwanie, choćby wybrało się miejsce gdzie sięga tylko do kolan. Niektórzy jednak odważają się w niej kąpać. ‘Dzięki’ naszym dzieciom i ich uporczywemu zapałowi, my też spróbowaliśmy tej ożywczej kąpieli… 🙂 To było w przepięknym wąwozie Velika Korita. Po wcześniejszym zmrożeniu się w płytszej wodzie, żeby uniknąć szoku, skoczyliśmy do rzeki z wysokości kilku metrów i to każdy po dwa razy (najmłodszy z rodziny nawet trzy!). Było super 🙂
Nasz pies Chrupka tylko patrzyła z góry, co my wyprawiamy 😉 Wcale nie miała zamiaru wchodzić do lodówki.
Oprócz skakania do rzeki, chodziliśmy też troszkę po zielonych górach Alp Julijskich.
A na koniec pojechaliśĶy się wygrzać na Włoskiej plaży. Nawet Chrupka uznała, że plażowanie to jednak nuda i nie ma jak wczasy w górskich klimatach 😉
Inne posty o Słowenii: