No i znowu wywiało nas do Słowenii. Po raz drugi pojechaliśmy na narty w Słoweńskie Alpy i chyba nie będzie to ostatni raz. Nie na darmo Słowenia reklamuje się poprzez grę słowną sLOVEnia. Coś jest w tym niewielkim kraju, który leży po drodze do sławnej Chorwacji i na granicy z fantastycznymi Włochami ;-)
Lego, Lego, Lego ... nasze dzieciaki po prostu szaleją za Lego. Roznoszą je po całym mieszkaniu, w łazience czytają książki o Lego, w kuchni można znaleźć Lego w koszu z owocami, ale często też wyciągamy klocki z naszych kieszeni. Mozna powiedzieć, że zostaliśmy całkowicie "zaLegowani" i nie raz ogarnia nas z tego powodu klockowa frustracja. Jednak gdy patrzymy jak bawią się zgodnie i z wyobraźnią, to przestajemy się denerwować na otaczające nas Lego ;-)
Tego lata zostaliśmy 'zmuszeni', żeby pojechać do Chorwacji ;-) Otóż dziadkowie umówili się z naszymi dziećmi, że wezmą ich na wyspę Brac. Ta umowa nie obejmowała jednak transportu ;-) Dodatkowo Maciek wymarzył sobie, że spędzi 10-te urodziny w parku liniowym na górze Straza w Bledzie w Słowenii... No cóż, Bled nie jest do końca po drodze do Chorwacji, ale młodemu podróżnikowi się nie odmawia ;-)
Ferie zimowe spędziliśmy w ośrodku narciarskim Vogel, ktory znajduje się na poziomie 1800 metrow npm. w Parku Narodowym Triglav w Słowenii. Niestety lub stety nie da się tam dojechac samochodem. Bez względu na to ile masz bagażu (razem ze sprzętem narciarskim mieliśmy chyba 9 toreb...) trzeba sie zaparkować i wjechać gondolą. Jednak warto sie nameczyć, bo miejsce jest przepiękne, szczególnie gdy śnieg ma kilka metrów grubości :-)