Gdy przychodzi dzień leniucha w kuchni i rozważamy gdzie zjeść, ja zawsze głosuje za Santi 😉 Po prostu nie mogę się oprzeć lazanii, pizzy i przepysznym burgerom w ciabacie 🙂 Ostatnio próbowaliśmy zrobić lazanie w domu. Sami kręciliśmy makaron i robiliśmy wszystko jak kazał oryginalny przepis przetłumaczony z włoskiego przez google. Wypiliśmy przy tym mnóstwo czerwonego wina i włożylismy całe serce, ale lazania nie smakowała jak u Santi. Była tylko dobra 😉
Gastronomia na Bemowie to nie to samo co w centrum Warszawy. Dlatego bardzo się ucieszyliśmy gdy w Babicah powstała włoska restauracja. Wprawdzie nie od początku w nich wierzyliśmy (albo będzie drogo i szybko się zwiną, albo będzie niesmacznie). Jednak Santi działa już ponad dwa lata i świetnie się trzyma 🙂
Zawsze mnie nurtowało pytanie, skąd się tu wziął ten Włoch co tak pysznie gotuje, a jednocześnie dopasował miejsce do lokalnych potrzeb. Ristorante da Santi to bardzo swojski lokal z otwartą kuchnią, bo Santi lubi kontakt z klientem. Lokal został urządzony w starym domu z piecem kaflowym.
Rodzinną atmosferę lokalu uatrakcyjniają również częste wizyty rodziców Santi. Jego mama spełnia w kuchni syna marzenia o pracy w restauracji. Natomiast ojciec – całe życie ogrodnik, dba o ogród i o aranżację restauracji. Jest tak dokładny, ze pewnego razu po podliczeniu piwa w magazynku, wrócił z taką listą: ‘Tyskie dla szwagra 20 sztuk, Tyskie dla dziadka 10 sztuk, Tyskie dla męża 5 sztuk itd 🙂 Ojciec zawsze wita i żegna gości, bo po prostu to lubi. Konwersacje włosko-polskie ‘każdy po swojemu’ to już nasza tradycja 😉
Santi pochodzi z Sycylii skąd w wieku 19 lat wyjechał do Irlandii. Jak mówi chciał być ‘bliżej Europy’ niż na dalekiej wyspie. Tam zdobył dyplom cukiernika i pracował przez kilka lat w hotelu. W pewnym momencie zorientował się, że sam tytuł cukiernika mu nie wystarcza, więc powoli zaczął zdobywać kwalifikacje jako szef kuchni.
Po tym doświadczeniu wrócił na pół roku do Włoszech, ale szybko zwinął manatki i wylądował w restauracji na warszawskim Wilanowie 🙂 I tu zaczyna się romantyczna historia poznania żony 😉
Jako najmłodszy kucharz zawsze był delegowany do gotowania dla pewnej klientki. Ta dziewczyna była wegetarianką i uparcie wracała do restauracji, a Santi musiał wymyślać dla niej bezmięsne dania. I tak został jej osobistym kucharzem 😉
Gdy restauracja się zamknęła, Santi razem z obecnym szwagrem otworzyli Sushi… Gdy to nie wypaliło, wyjechał za pracą na Maltę. Dwuletnia rozłąka z dziewczyną wegetarianką zakończyła się ślubem i powrotem do Warszawy. Wtedy żona Santi wyszukała lokal na restaurację w Starych Babicach. I gotowali długo i szczęśliwie … 😉
……………………………………………………………………………………………………………………………………………………..
Gmina Stare Babice ma wielowieczną historię. Ostatnio obchodziła rocznicę 700 lat istnienia (Historia Starych Babic).
Stare Babice to nasza lokalna odskocznia od warszawkiego zgiełku. Wprawdzie mieszkamy na Starym Bemowie, które jest na granicy z gminą Stare Babice, ale mimo wielu zalet naszej okolicy, to jednak nie to samo co babicki klimat 😉 Nie ma jak urok mniejszego miasta z uroczym rynkiem i zielonymi okolicami, oraz autobusami co jeżdżą średnio co pół godziny 😉
O starych Babicach można też przeczytać na blogu Stare Babice – Sklep Rybny.