Gdy po dniu na nartach wszystko boli i czas na kufel piwa na zakwasy… biorę do ręki szkicownik, i włączam relaks;-) Tak powstają pomysły i pierwsze zarysy, a po powrocie do domu poprawiam to wszystko w fotoszopie.
Jest taka jedna góra w Vogel w Słowenii, która kształtem przypomina twarz wystawioną w stronę nieba. Dorysowałam jej więc kilkoro przyjaciół 😉
Widok z baru Viharnik, w którym robimy narciarskie odpoczynki. Nie pytajcie co tu robią te wilki 😉
Rodzinne jeżdżenie na nartach polega na tym, że dzieci pędzą do przodu, a my za nimi. Mam taki ulubiony moment na trasie Zadnij Vogel, gdzie trasa zakręca i znika za górą. Moje dzieci są zazwyczaj zaraz na zakręcie.
Gdy nudno na wyciągu, wystarczy popatrzeć w dół i poobserwować różne style narciarskie 😉
Na stoku nie zabrakło też kurczaka z robalem 🙂
A na koniec rarytasy, bo moi synowie często ze mną rysują i teraz było podobnie 🙂 Poniżej zalążek komiksu Maćka (11). Kicajowi ktoś zjadł marchewkę, więc długouchy wyruszył na poszukiwanie jedzenia. Natomiast w drugiej części przygód znalazł się w śnieżnej krainie. W ciagu 5 dni powstało ponad 20 stron! Prace nad ukończeniem trwają 😉
Natomiast młodszy syn Robert (8) wymyślił krótką historyjkę o boberku 🙂 Być może jak Robert podrośnie, powstanie z tego dłuższa historia. A poniżej zajawka 😉
O samym Voglu nie będę się rozpisywać, bo byliśmy tam już 3 razy. Dla ciekawych, posty o nartach w Słowenii z poprzednich lat są tu: